W kraju, w którym zajadają się świnkami morskimi, a produkcja bananów jest jednym z głównych elementów gospodarki, wykiełkowała reprezentacja do lat 20 w piłce nożnej. Co o niej wiemy? Względnie niewiele, nie zapowiadają się tu również żadne gwiazdy światowego formatu. Niemniej to państwo kulturowo dla nas bardzo odmienne.

Gdy spojrzymy na ekwadorską flagę, intryguje herb, który jest w nią wpisany.

„Herb Ekwadoru w obecnej formie został przyjęty w 1900 roku, a bazuje na wcześniejszej wersji z 1845. Owalna tarcza herbowa przedstawia rzekę Guayas z wulkanem Chimborazo w tle. Statek na rzece nosi nazwę Guayas i był pierwszym zdatnym do żeglugi parowcem zbudowanym na zachodnim brzegu Ameryki Południowej. Zamiast masztu na statku umieszczono kaduceusz, symbolizujący ekonomię i handel. Na górze umieszczone jest złote słońce otoczone przez astrologiczne symbole barana, byka, bliźniąt oraz raka, symbolizujące miesiące od marca do lipca – czas trwania rewolucji marcowej w 1845 roku. Kondor nad tarczą herbową symbolizuje siłę i wielkość Ekwadoru, a wokół niej umieszczono ekwadorskie flagi.” – możemy przeczytać w polskiej skarbnicy wiedzy internetowej, zwanej potocznie Wikipedią.

Opis krótkim nie jest, bo bez wątpienia sporo w tym herbie się dzieje. Na pierwszy rzut oka drobne detale nie są w ogóle zauważalne, ale każdy ma swoją istotną dla obywateli symbolikę.

Gdy wnikniemy głębiej, natrafimy na banany – bez wątpienia znak rozpoznawczy całego Ekwadoru i jeden z głównych elementów gospodarki kraju. To główny światowy eksporter tych owoców, których plantacje pojawiły się w XIX wieku. Banany tak silnie utożsamione zostały z Ekwadorem, że zapewne wszyscy tajemniczy ankietowani Familiady na pytanie skąd je bierzemy, odpowiedzieliby właśnie Ekwador.

O ile żółte, długie owoce w grubej skórce są dla nas czymś normalnym, o tyle trudno byłoby znaleźć obywatela naszego kraju, któremu przypadłby do gustu narodowy przysmak Ekwadorczyków. To świnki morskie, a będąc dokładniejszym – Cuy, czyli pieczona świnka morska. Podawana jest razem z żabkami i pazurkami. Niektóre restauracje umożliwiają wybór żywej jeszcze świnki. Trudno uwierzyć? Nic dziwnego. W Polsce puchate i miękkie w dotyku zwierzątka chętniej byśmy pogłaskali niż znaleźli na talerzu obok frytek i surówki. Tymczasem w Ameryce Południowej nie widzą w tym nic dziwnego. Ekwadorczycy te futrzane zwierzątka traktują tak samo, jak my kurczaki – są hodowane w wiejskich gospodarstwach domowych. Pozostając w kuchni i schodząc jednak na nieco bardziej przyziemne zagadnienia, zupy często podawane są tam z popcornem. To podobny dodatek jak w Polsce chleb, czy grzanki.

Czy my, Polacy, lubimy Ekwador? Piłkarsko – nie mamy najlepszych wspomnień. Te najboleśniejsze sięgają 2006 roku i pierwszego meczu grupowego na mundialu w Niemczech. Pamiętacie? Miało być łatwo i przyjemnie. Nam Ekwador dorównać nie jest w stanie! Tymczasem zimny, a wręcz lodowaty prysznic pokazał biało-czerwonym miejsce w szeregu. Po golach Carlosa Tenorio i Agustina Delgado (przed i po tym meczu świat o nich na poważnie nie usłyszał) przegraliśmy 0:2.

Jaką rolę odegrają z kolei młodzi Ekwadorczycy podczas Mistrzostw Świata FIFA U20 w Polsce, a zwłaszcza w Gdyni? Nad polskim morzem czeka ich jedno spotkanie, chyba, że zaskoczą świat, jak starsi koledzy przed trzynastoma laty i wyjdą z grupy.

Na pewno jednak zaskoczyli, rozkoszując się w takich przysmakach. Do tej pory Ekwador bowiem nie kojarzył nam się ze świnkami morskimi, a z tym hitem: