Do gdyńskiej zgłosiła się córka przedwojennego policjanta, która opowiedziała niezwykłą historię swojego ojca. Podczas spotkania z insp. Sławomirem Pachurą przekazała bardzo ciekawe informacje na temat Jana Balickiego, m.in. o tym, że uratował żydowskie dzieci.

W ubiegłym roku gdyńscy policjanci zachęcali do zgłaszania się rodzin przedwojennych policjantów. W odezwie na apel zgłosiła się kolejna osoba – córka Jana Balickiego, który wstąpił do Policji w latach 20-tych. Pani Krystyna spotkała się z Komendantem Miejskim Policji w Gdyni i opowiedziała mu niezwykłą historię o swoim ojcu. Na ręce insp. Sławomira Pachury przekazała różne materiały dotyczące losów jej taty oraz jego zdjęcia.

Jan Bielicki urodził się 18 czerwca 1903 roku w Gródku Jagiellońskim. W 1919 roku zmienił sobie datę urodzenia o rok, aby jako 17-latek mógł wstąpić do Wojska Polskiego i walczyć za ojczyznę. Walczył w obronie Lwowa, a potem pod dowództwem z Piłsudskim wyruszył na Kijów.

12 czerwca 1929 roku ukończył studia w Instytucie Kryminalistyki Federalnej Dyrekcji Policji w Wiedniu. Policyjną Szkołę Oficerską w Warszawie ukończył w 1931 roku. W trakcie służby przenoszony był do różnych miejscowości. Był naczelnikiem Wydziału Śledczego między innymi w Tczewie i Gdyni. W Tczewie poznał swoją żonę, z którą zamieszkał potem w Gdyni przy ul. Nowogrodzkiej. Na około dwa tygodnie przed wybuchem wojny odesłał żonę i córkę do rodziny we Lwowie, a sam został i wziął udział w obronie Gdyni. Po zakończeniu walk na Oksywiu został wzięty do niewoli niemieckiej.

W 1940 roku Niemcy zmusili Jana Balickiego do wstąpienia do policji kryminalnej w Krakowie, gdzie znów połączył się ze swoją żoną i córką. W 1941 roku przeniesiono go wraz z rodziną do Lwowa na stanowisko oficera łącznikowego. Wstąpił do Armii Krajowej. Był w Delegaturze Rządu w okręgu lwowskim. Trzy lata później ponownie został przeniesiony do Krakowa, gdzie 21 marca 1945 roku został aresztowany i postawiono mu zarzuty współpracy z niemiecką policją oraz przynależność do AK. W trakcie śledztwa był torturowany. 20 sierpnia przekazano go radzieckiemu NKWD, a w marcu 1946 roku został skazany w procesie na 20 lat katorgi. Na podstawie informacji Radzieckiego Czerwonego Krzyża rodzina dowiedziała się, że Jan Balicki zmarł 4 czerwca 1947 roku na terenie ZSRR, niestety nie podano gdzie to dokładnie było.

Córka przedwojennego policjanta wspominała, że ojciec ukrywał w ich mieszkaniu we Lwowie dwoje żydowskich dzieci, prawdopodobnie rodzeństwo. Kiedy Jan Balicki zorientował się, że jest podejrzewany o ukrywanie dziewczynki i chłopca, przeprowadził je do innego mieszkania. Ukrywane dzieci przeżyły wojnę.

W latach pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych żona naszego bohatera była na wczasach w Zakopanem. Tam przeziębiła się i poszła do przychodni kolejowej. Kiedy podała swoje nazwisko lekarzowi, ten zapytał ją „co tam u Janka?” Okazało się, że był to ojciec dzieci, którym pomógł Jan Balicki.

Serdecznie dziękujemy rodzinie Jana Balickiego za wyrażenie zgody na publikację tej ciekawej historii oraz zdjęć. Jednocześnie zwracamy się z prośbą o pomoc w odnalezieniu rodziny, której pomógł nasz bohater, narażając własne życie.